Telefonia komórkowa

Blog o telefonii komórkowej

Telefon stacjonarny, telefon po pomoc

Dodano w kategorii: Technologia, dnia 29 stycznia 2011, Tagi: , , , , , , , ,

Telefon o pomoc

Rzeczywiście dziś zapominamy o tym, że kiedyś była bieda albo po prostu mniej rozwinięta technika. Nie było komputerów, a telefon był rzeczywiście jeden we wsi, o ile w ogóle był. Czasem trzeba było biec do wsi obok, a wtedy o uratowaniu rannego nie było mowy. Umierającemu na zawał nie mogła szybko przyjść pomoc. Zanim ktoś dobiegł do telefonu w danej wsi lub w przyległej wsi, zanim się dodzwoniono, bo aparaty nie były takiej jakości jak dziś, pogotowie przy sprzyjających warunkach mogło dojechać za jakieś dwie godziny czyli umierający był już martwy. Współcześnie wszystko jest proste i oczywiste, warto zatem swoim dzieciom przypominać tych czasach, kiedy o pomoc ze względów technicznych było trudno. Zacznijmy doceniać postęp techniczny i dokonania naszych przodków. Nie zapominajmy i nie zatracajmy się wyłącznie w nowoczesności. Tradycja i historia powinny być równie ważnymi wartościami w naszym życiu co szacunek dla drugiej osoby, wiara, nadzieja i miłość. Nie chodzi o skrajny konserwatyzm, należy znaleźć jakiś złoty środek i umieć pogodzić te najważniejsze życiowe wartości.

Telefon stacjonarny

Zanim pojawił się tak już znanym telefon komórkowy, po wspomnianym źródłowym drucie z kubkami technika szła na tyle do przodu, że z jednego telefonu na wsi stopniowo rozwinęła się sieć telefonów stacjonarnych. Telefon stacjonarny, już jak sama nazwa wskazuje, stacjonuje w domu, a zatem podłączony jest w sieci z innymi, ale mamy go bezpośrednio w domu. Na wsiach taki system pojawił się około piętnastu lat temu i był to nie lada wyczyn. Całymi grupami mieszkańcy danej wsi musieli czynnie włączyć się w prace społeczne na rzecz wkopywania długiego kabla, by cała sieć telefonów stacjonarnych mogła w pełni funkcjonować w naszych domach. Oczywiście podczas takich akcji mogły zaistnieć sytuacje nieprzewidziane, czyli na przykład wykopano i skradziono część kabla lub źle wkopano jakiś jego odcinek i przychodziło go przekopywać na nowo. Zatem pojawienie się długo wyczekiwanego telefonu w domu odkładało się w czasie, za to ile radości sprawiło już jego podłączenie. Frajdzie nie było końca, gdy można było porozmawiać z ciocią mieszkającą pięćdziesiąt kilometr dalej lub też w domu sąsiednim.